Przypowieść o starym samuraju

Dawno temu w Japonii żył wielki samuraj. Kiedy się zestarzał, poświęcił się nauczaniu młodych buddyzmu Zen. Mówiono jednak, że pomimo podeszłego wieku był w stanie pokonać każdego przeciwnika.

Pewnego dnia przybył wojownik, który słynął z techniki prowokacji: czekał, aż przeciwnik uczyni pierwszy ruch, a następnie dzięki swej wyjątkowej bystrości i szybkości wykorzystywał błędy popełniane przez przeciwnika i kontratakował z szybkością błyskawicy. Nigdy jeszcze nie przegrał żadnej walki.

Wiele słyszał o sławie samuraja i udał się na spotkanie z nim z zamiarem pokonania go i umocnienia własnej reputacji. Pomimo protestów swoich uczniów stary samuraj przyjął wyzwanie wojownika. Kiedy ludzie zgromadzili się na placu, młody człowiek zaczął obrażać starego nauczyciela.

Rzucał w niego kamieniami, pluł mu w twarz, obsypywał obelgami jego i jego przodków, nie przebierając w słowach. Przez wiele godzin robił wszystko co w jego mocy, aby wyprowadzić samuraja z równowagi, ale starzec pozostał niewzruszony. Pod wieczór porywczy wojownik wycofał się, wycieńczony i poniżony. Uczniowie, rozgoryczeni faktem, że ich nauczyciel nie odpowiedział na wyzwiska i prowokacje młokosa, spytali:

– Jak mogłeś znosić takie upokorzenia? Dlaczego nie podjąłeś jego wyzwania? Nawet nie wyciągnąłeś miecza! Pokazałeś się nam jako tchórz.

Mistrz odpowiedział: – jeśli ktoś przychodzi do ciebie z podarunkiem, a ty go nie przyjmujesz, to do kogo wtedy należy ten prezent?

– Do darczyńcy? – opowiedział jeden z uczniów.

– Dokładnie to samo dotyczy zawiści, złości i obelg – rzekł samuraj. Jeśli nie są przyjęte, pozostają własnością osoby, która nosi je w sobie, we własnym sercu.

Znalezione w internecie (?).

 

Samadhi

Z przyjemnością zapraszam do obejrzenia filmu “Samadhi część 1, Maya – iluzja siebie” do którego miałem przyjemność zrobić polskie tłumaczenie. Aby obejrzeć film z polskimi napisami proszę w ustawieniach wybrać polski język napisów.

Daniel, thank you for great job.

Odmienne spojrzenie na naukę

Według biskupa Pawłowicza, odkąd Kościół Katolicki sformułował dogmaty wiary podczas soboru nicejskiego w 325 roku i ustanowił, że Chrystus obdarzył go nieomylnością, nauka rozwijała się pod jego dyktando. A wraz z pojawieniem się druku i ułatwionym dostępem do książek Kościół stworzył indeks Ksiąg Zakazanych. Odtąd nauka rozwijała się pod jego cenzurą. W konsekwencji nauka została skazana na zajmowanie się tym, co zobaczy szkiełko i oko. Na całą resztę zjawisk dziejących się wokół nas kościół przyznał sobie prawo jedynego interpretatora. Wszystkie te zjawiska zakwalifikował do zjawisk boskich i nakazał ich rozumienie poprzez interpretację słowa bożego zawartego w pismach świętych i zawartym w nich objawieniu. W tej sytuacji nie może dziwić fakt, że rozwój naukowy zjawisk nieobserwowalnych przez zewnętrznego obserwatora został powstrzymany bardzo skutecznie. Jak słusznie zauważa Albert Einstein: „Nie myślę, że z konieczności nauka i religia są naturalnymi oponentami. W rzeczy samej, myślę, że jest bardzo bliski związek między nimi. Co więcej, myślę, że nauka bez religii jest kulawa, i odwrotnie, religia bez nauki jest ślepa. Obie są ważne i powinny współpracować „ręka w rękę.”
Jednak przez ostatnie kilka stuleci nauka klasyczna rozwijała się dynamicznie coraz dokładniej badając każdy kawałek materii. Stworzono wiele gałęzi nauki i odpowiedziano na wiele pytań, ale w dalszym ciągu świat niematerialny wymyka się naszemu zrozumieniu. Umiemy go odczuwać, ale nie zrozumieć. Nasz racjonalny umysł domagał się wyjaśnienia, więc tworzono coraz to nowe teorie, sięgające do świata nauki, że wspomnę chociażby o świętej geometrii, fraktalach, czy  hologramach.
W ostatnim czasie zdecydowanie na czoło wysunęła się fizyka kwantowa. Jednak choć naukowcy zajmują się nią już ponad 100 lat i stale czynią postępy, to natura rzeczywistości wymyka się ich poznaniu. Teorie jak teoria nieoznaczoności Heisenberga, korpuskularny charakter cząstek elementarnych czy załamanie funkcji falowej spędzają naukowcom sen z powiek. Z obowiązującą do dziś kopenhaską interpretacją mechaniki kwantowej do śmierci nie zgadzał się Einstein, komentując: „Bóg nie gra w kości.” Nie sposób w tej pracy wyjaśnić więc zasady, na jakich opiera się dzisiejszy matematyczny opis rzeczywistości świata materii, jedno jest pewne: choć fizyka kwantowa pozwala nam spojrzeć na budulec, z którego powstał nasz świat i zrobić z tych obserwacji wiele pożytku, nauka w dalszym ciągu nie daje nam odpowiedzi na wiele pytań, paradoksalnie stawiając nowe, w których na czoło wyłania się kwestia świadomości, jako podmiotu obserwującego. Zasada  komplementarności mówi, że nie ma rzeczywistości, bez percepcji rzeczywistości.
Kolejną kwestią kontrowersyjną jest pierwszeństwo umysłu nad materią. Dr fizyki teoretycznej na UCLA, Fred Alan Wolf, pisze wręcz, że umysł stworzył materię w książce pod tym samym tytułem.
Tybetańska Księga Zmarłych mówi: „Materia pochodzi z umysłu, nie zaś umysł z materii.”, a Hans Peter Duerr – antropolog, autor „Dreamtime: Concerning the Boundary between Wilderness and Civilization dodaje: “Materia nie składa się z materii.”
Jeszcze innym paradygmatem wyłaniającym się z badań nad cząstkami elementarnymi jest nondualność, czyli jedność obserwatora i obserwowanego. Fritjof Capra – fizyk, filozof, pisze: „Podstawowa jedność wszechświata jest nie tylko centralną cechą doświadczenia mistycznego, ale jest także jednym z najważniejszych odkryć nowoczesnej fizyki.” Peter Russell – fizyk, informatyk, naukowiec na Cambridge University mówi tak o materii: „Wraz z rozwojem teorii kwantowej fizycy odkryli, że nawet subatomowym cząsteczkom daleko do ciała stałego. W rzeczywistości nie są one jak materia, którą znamy. Nie mogą zostać umiejscowione i zmierzone. Przez większość czasu zdają się być bardziej falami niż cząsteczkami. Są jak niewyraźne obłoki potencjalnej egzystencji bez określonego położenia. Czymkolwiek jest materia, nie posiada ona zbyt wiele substancji, o ile w ogóle ją posiada.” Na koniec tych rozważań proponuję za Lawrencem LeShan zabawę. Spróbujmy zgadnąć, czy autorem cytatu jest fizyk, czy mistyk:
1. „Tworzywo, z którego zbudowany jest świat, ma charakter pojęciowy (mind-stuff).”
2. „Przyczyną tego, że w naszym obrazie świata nie ma miejsca na nasze czujące, spostrzegające i myślące ego, da się określić za pomocą sześciu słów: ponieważ  ONO SAMO jest tym obrazem. Jest ono tożsame z całością (ze Wszechświatem) i dlatego nie może być w nim zawarte.”
3. „To umysł nadaje rzeczom ich jakość, ich podstawy i ich istnienie.”
4. „Jest więc rzeczą konieczną, by dojrzała wiedza była oparta na jasnym, czystym i zdyscyplinowanym intelekcie. Konieczne jest także, by korygowała swe błędy niekiedy przez powrót do surowych, doznawalnych, spostrzegalnych zmysłowo faktów, do konkretnej rzeczywistości świata fizycznego. Dotyk ziemi był zawsze ożywczy dla synów Ziemi (…) Można by powiedzieć, że ponadzmysłowe może być rzeczywiście osiągnięte w całej pełni jedynie wówczas, gdy stoimy na twardym gruncie tego, co zmysłowe.”
5. „Tak więc świat materialny (…) kontynuuje cały świat zjawiskowy, ale nie cały świat realny. Możemy go sobie wyobrazić jako przekrój świata realnego.”
6. „Na tyle, na ile prawa matematyki odnoszą się do rzeczywistości, na tyle nie są pewne. Na tyle, na ile są pewne, na tyle nie odnoszą się do rzeczywistości.”
7. „Myślenie często logiczne nie może dostarczyć nam wiedzy o świecie empirycznym. Wszelka wiedza o rzeczywistości ma swój początek w rzeczywistości i na niej się też kończy. Reguły proponowane przez logikę są całkowicie puste.”
Odpowiedzi kolejno brzmią: 1. fizyk Albert Einstein, 2. fizyk Erwin Schrödinger, 3. mistyk Traktat Mistyczny Dhammapada, 4. mistyk Aurobindo, 5. Fizyk James Jeans, 6. Fizyk Albert Einstein, 7. Fizyk Albert Einstein.12
Z fizyki kwantowej korzysta szczodrze Richard Bartlett twórca metody dwupunktu, który widzi bezpośredni związek pomiędzy swoją metodą, a zjawiskiem splątania kwantowego: „Matryca Energetyczna głosi zasadę , którą nazwałem Zagadką Kwantową. W uproszczeniu polega ona na tym, że im mniej robisz, tym więcej zyskujesz. Wielu ludzi mylnie zakłada, że aby zostać uzdrowicielem, trzeba posiadać obszerną wiedzę lub wyjątkowe umiejętności. Jeśli utkwisz w przekonaniu, że cokolwiek robisz, ugrzęźniesz w poczuciu własnej ważności. Istnieją miliardy złożonych interakcji zachodzących nieustannie w ludzkim ciele. Niedorzecznością jest przypuszczać, że możemy jedynie za pomocą naszej świadomej myśli czy intencji rzeczywiście „coś robić” i wpływać na największe arcydzieło tworzenia. To przykre, że stale ograniczamy nasze kontakty jedynie do ludzkiego wymiaru. Jesteśmy Bramą dla boskości, a nie Wykonawcami.”
O swojej dwupunktowej technice uzdrawiania pisze: „Stworzenie umownego połączenia pomiędzy wybranymi dwoma punktami pozwala na dokonanie pomiaru. Pamiętaj, że zgodnie z teorią kwantową nie możesz obserwować obiektu bez wiązania się z nim lub wchodzenia z nim w interakcję. Sam akt obserwacji połączenia pomiędzy wybranymi punktami (za pomocą swoich odczuć i wyobraźni) wpływa na jakość ich połączenia. Zakłóca on dane i w rezultacie załamuje fale materii/ świadomości, które postanowiłeś obserwować lub z którymi zdecydowałeś się nawiązać kontakt.”
Pamiętajmy więc, że świat nie jest takim, jaki nam się wydaje. Starajmy się więc do codziennego życia, jak i do procesu uzdrawiania podchodzić bardziej uczuciowo, intuicyjnie i intencjonalnie, a mniej rozumowo. Zaś rozwój nauki pięknie podsumował Pierre Teilhard de Chardin – teolog, filozof i jezuita: „Pewnego dnia, kiedy opanujemy już wiatry, fale, przypływy i grawitację, sięgniemy po boskie siły miłości. Wtedy, po raz drugi w historii świata, człowiek odkryje ogień.”