Depresja wiedźmina
Michał Kiciński już jako dwudziestoparolatek założył firmę komputerową, która tworzyła gry. W niej powstał wiedźmin, który przyniósł jemu i firmie wielki sukces. Za sukcesem przyszły jednak wielkie obciążenia (zawodowe, emocjonalne).
Po trzydziestce zacząłem mieć chroniczne dolegliwości – nieustanne problemy z gardłem, zatokami, włosy wychodziły mi garściami. Cały wszechświat mi mówił: bierzesz na siebie za dużo – mówi Michał Kiciński.
O tym, jak sobie z tym poradził, jak powrócił do zdrowia fizycznego i psychicznego możecie przeczytać w jego wywiadzie udzielonym dla tygodnika Newsweek. Link do pełnego artykułu: http://literia.pl/czasopisma/newsweek-psychologia-1-16.
Dziś, bogatszy o doświadczenia mówi tak: Gdybym wcześniej miał tę wiedzę o sobie, nie zapłaciłbym takiej ceny. Zainwestowałbym w rozwój osobisty, żeby przejść przez ten sukces w równowadze. Z biznesowych uczelni wypuszcza się ludzi, którzy w przyszłości nie udźwigną sukcesu, bo mają iluzoryczną listę priorytetów. Sukces zawodowy jest ważny, ale nie ważniejszy od rodziny czy poczucia harmonii. To musi być zrównoważone. Kompetencje miękkie są niedoszacowane, bo kultura Zachodu bazuje na materializmie. Nie dostrzega innych warstw rzeczywistości, nie rozwija ludzi duchowo. To wieczne porównywanie się, aspirowanie, doganianie… To krótkowzroczne, bo nic z tego nie zabierzemy do grobu.